*pisane w okolicach budowli
podczęstochowskich
około 2003 roku
w ciągle trwającym jurajskim
trzepotaniu łba z dedykacją dla
doszukujących się trunków których
autor nadużywał
w nadal-(ach) z
pod-miot-łem liRYCZnym
jakoś kwaśno pachnie mi kawa (choć nią pragnę
obudzić natchnienie) fajką w zębach (w wychud-
-ł--ych obawach) rozpoczynam za wierszem wę-
-szenie cukier dziwnie zmieszany
ze smalcem w napowietrznych sztachnięciach
(w słów przędzy) kawę miesza to fajką to palcem
bym nos włożył w krok muzie (pomiędzy) muza kuso
wachluje niebytem i (tak jakoś) przełudza złudzenia
a nos (między prawdą i mitem) szuka podniet co warte
streszczenia muza kuso niebytem wachluje mocno kręci
ekstazą zanęty tak że zanim nos-w-krok-jej-w-pas-uję-(ććć-
-śśś)-wiersz powstaje skoń-
-czony bez puenty jakieś kwaśne są fusy tej kawy
(cukier w nich się nie chce rozpuścić) nos (wyczu-
-warg) zwierszony w ob-ja-awy ale muza się z wierszem
nie puści czy naprawdę
była ta kawa z ucieleśnień chwilowych streszczona
i za muzą mów wielka wy-trawa w zapojutrze znów
roz-prze-
-łożona muza kuso wachluje niebytem
muza kuso niebytem wachluje jakoś kwaśno
-----------------------------
(Radkowi K. za wyrażoną wątpliwość;-P i et-consortesom Ave w zabawę gdy mamy obawę (obława potem się skropli...)... A tu tylko błędy i obłędy...i obłe endy.... Nie ma się czego doszukiwać... O! (jak mawia wołacz)