Rzeczywiście jest tak, jak mówią. Zrobiłem dokładnie
tyle, ile musiałem i nie było mi mało. Nie było mi nawet żal, bo
było mi dane tyle, na ile zasłużyłem. Bywałem w niej od stóp
do głów (tak zwykło się mówić), ale nie bywałem sobą. Nie bywałem
nawet nią, bo myślałem, że musi być granica – cienka i ostra jak kawałek
blachy. I doczekałem się. Nagle na jej palcu, białej kurzej nóżce,
zobaczyłem rdzewiejący różaniec. Potem dowiedziałem się, że mam tężec.
Z tężcem trudno się rozstać.