1
fantasmagoria myśli szkicuje penetrację
drogę dostępu do niekrępujących gwałtów
bez pytajnika za: niemogące owulacje
2
szukają potwierdzenia przy gnie ceni
padnij
powstań
powstań
padnij
wpadnij
może będzie fajnie
do nieba (?) zabiera spadająca nadzieja
strącająca przychylne gwiazdy
3
Rozwiązłe buty wypalają modelowaną
podeszwą dostęp do dreptania codzienności
lewa
prawa
lewa
prawa
- baczność
prawa (?)
lewa
prawa zmiana?
4
srają i zjadają pałeczkami z kartonowych
sedesików karmią psychotelemaniaków
tylko nielicznych dręczą torsje
5
niepodzieleni dzielą by wiązać (krawaty na polecenie
i wykopywać taborety spod nóg) przerywać - intelektualne ciąże
łono pęka i słychać znów płacz
3 zapisałbym inaczej nieco, by podkreślić smutną ironię "prawdy.
"Potwierdzenia szukając
padają przygnieceni spadającą nadzieją. Gwiazdy takie przychylne." (ale mnie brzmi to mocniej .) Jakkolwiek lepiej brzmi "Szukając potwierdzenia", to w jakimś sensie pewna "pretensjonalność" nadaje siły smutnej ironii w wypowiedzi. Chociaż w nadmiarze to może być za duże ryzyko...
I najważniejsze... Zdecyduj tu czy chcesz używać interpunkcji, czy odrzucić, bo trochę zgrzyta... Tyle póki co bo biegnę do roboty na nockę
Niezbyt atrakcyjny językowo jest ten tekst, Anhelusie. Przeczytaj sobie na głos, usłyszysz pewnie, że brzmi nienajlepiej. Za dużo tu czasowników i imiesłowów, robi się z tego jakiś łamaniec językowy, który po prostu ciężko się czyta.
sorry... póki co czekam, aż zrobisz "ostateczność"... miło być świadkiem powstawania tekstu, ale ... póki co ... nie mogę nic więcej poza powyżej powiedzianym"...
Wrócę niebawem ... bardziej zdystansowany. Ale już okupiony. Tylko jak coś zmienisz radykalnie to wiesz.... może ja w "twojej wadze nie chodzę" ale nawet leżąc dopier... tego tam... No!