W cieniu gałęzi przysiadł drozd,
rozglądał się przez chwilę
starając sobie przypomnieć
którędy przyleciał.
Wodził wzrokim po krajobrazie,
lecz wszystko wydawało mu się znajome.
Rozpoznał kwiaty które rosły pod nim
ale nie umiał ich odróżnić od innych.
Spojrzał ponad siebie, liśie zasłaniające słońce
również wydawały się identycznie,
jak na wielu innych drzewach.
W oddali poruszyła się postać
Nastroszył pióra złowrogo,
lecz postać wciąż zmierzała w jego stronę.
Rozdzieliła się na dwoje,
położyła się pod drzewem
i znów złączyła w jedność
poruszając się chaotycznie na ziemi.
Droz obserwował uważnie,
niechętny by ruszać się gdziekolwiek,
dopóki nie będzie to konieczne.
Nagle usłuszał nawoływanie innego drozda,
spojrzał jeszcze raz z uwagą na postac
i odleciał, dalej szukać miejsca
z którego przyleciał.
Radek, ja mogę Ci odpowiedzieć jak chcesz ;)