W ziemi egipskiej, domu niewoli
rozkładam swój obwoźny kramik,
na którym pierścionki z błękitnym oczkiem
i pozdrowienia: tu byłem
Byłam i będę.
Chytre Żydki uprawiają mały handel
z wielkim szwindlem,
ale to się widzi dopiero wieczorem
Czy możliwy jest jeszcze
szkorbut nigdy nie widzianych piramid,
nędza taka by skwierczało mięsem wyobraźni
Czy byłam i będę
w ziemi egipskiej, domu niewoli
Ale ogólnie ciekawie.
Nie wiem czy to bardzo płytkie czy bardzo głębokie, ale chodziło mi o kolekcjonowanie życia, uprawianie go wszerz, ale nie wgłąb. Odpustowy pierścionek zamiast doświadczenia religijnego, kartka z wakacji zamiast doświadczenia poznawczego. Taki kramik, gdzie mydło i powidło :) Ale oczywiście każdy może czytać ten wiersz jak chce.
Żydki posłużyły mi tutaj oczywiście za metaforę, ja też uwielbiam kulturę żydowską, może powinnam to słowo napisać z małej litery, by było to lepiej widoczne?