nazywasz mnie słodkim
w obcym języku
gasną latarnie, nie wstaje nowy dzień
wchłaniając w milczeniu
moje łzy i pot
przynosisz radość kiedy rzucasz na mnie cień
nie było tego wiele
zataczam się w niemocy
kiedyś drzewo niepokoju teraz tylko pień
splecione dłonie
na kręgosłupie
chcę widzieć twój uśmiech kiedy pijesz moją krew