spakował się wyruszył do metropolii
w wielkim tłumie szukał schronienia
gdzie nikt nikogo nie zna nie obchodzi
nie pyta o nic gdzie łatwo się zgubić i
przepaść
między światami
zachłysnąć barwą reklam ukoić muzyką
przytulnych knajp i zacisznych kafejek
gdzie gra idzie o wszystko
w plątaninie białych ścieżek
najczystszy z dźwięków i obrazów
chasing the dragon podróż w czasie
i powrót za niewyobrażalną cenę
po drugiej stronie weneckich oczu
świat zupełnie inny za progiem
ona
głodna doznań głębszych niż myślisz
w sumie ładnie koreluje z pełną spokoju liryką obecną w całym tekście.
tytuł mnie drażni, co prawda tylko do myślnika, ale jednak. nadto tekst przecież płynie, tak po prostu, swoim, raz obranym korytem, bez specjalnych uniesień, więc i tytuł w tym kontekście trochę mylący jest, bo spodziewałem się "wydziwiania", co jednocześnie sprawiło, że mile się rozczarowałem.
w każdym razie sprawił (wiersz), że bez problemu poczułem tę metropolię, może zbyt filmową, ale w jakiś sposób namacalną.