a nuż, azaliż – mój język nieskładny między wargami

Wiktor Smol

spakował się wyruszył do metropolii
w wielkim tłumie szukał schronienia
gdzie nikt nikogo nie zna nie obchodzi
nie pyta o nic gdzie łatwo się zgubić i
                                                            przepaść
między światami
zachłysnąć barwą reklam ukoić muzyką
przytulnych knajp i zacisznych kafejek
gdzie gra idzie o wszystko

 

w plątaninie białych ścieżek
najczystszy z dźwięków i obrazów
chasing the dragon podróż w czasie
i powrót za niewyobrażalną cenę

 

po drugiej stronie weneckich oczu
świat zupełnie inny za progiem
ona
głodna doznań głębszych niż myślisz

Wiktor Smol
Wiktor Smol
Wiersz · 24 listopada 2011
anonim
  • guccilittlepiggy
    z początku zabieg z przepaścią zdał mi się efekciarski, ale potem pomyślałem, czemuż nie?
    w sumie ładnie koreluje z pełną spokoju liryką obecną w całym tekście.
    tytuł mnie drażni, co prawda tylko do myślnika, ale jednak. nadto tekst przecież płynie, tak po prostu, swoim, raz obranym korytem, bez specjalnych uniesień, więc i tytuł w tym kontekście trochę mylący jest, bo spodziewałem się "wydziwiania", co jednocześnie sprawiło, że mile się rozczarowałem.

    w każdym razie sprawił (wiersz), że bez problemu poczułem tę metropolię, może zbyt filmową, ale w jakiś sposób namacalną.

    · Zgłoś · 12 lat