z pyłu wysuszonego przedmieścia w wilgoć twojego oddania
zrywasz ze mnie znaczki wściekłego świata i gwiazdkowy sweter
będziemy zasypiać rozmawiając o ucieczce na karaiby
tam wysypiemy na piasek pragnienia z dna kieszeni
i ułożymy w napis plaża ludzi wychowanych na trójce i muminkach
twój wzrok mętnieje kiedy biorę cię na celownik by usłyszeć wołacz
wtedy dowiaduję się rzeczy skrywanych leniwym popołudniem
wyczekuję zatem wieczorów a gdyby kiedyś nie nastał ranek
ominie nas tylko kakao i kłucie w płucach przy wspólnym papierosie
niebo odda nam się z całą prawdą o chwilach ważniejszych niż myśleliśmy