Nie umiem okazać dziś sobie sympatii
Zabrakło spokoju, kontroli, reakcji...
Tu gdzie powinna być wonna sosenka
Znalazłem się ja, bezowocna ręka.
Tam gdzie grzebałem w zachwytach przeszłości
Nikt, nic nie wspomniał o trudzie bezsilności.
Skarcony, wypluty, przeżarty, wciąż głupi
Utkałem myśl, powoli, ku celom...
Bez pełnych szklanek, jedynie papieros
Tu wrogiem statki są, te bezmasztowce
W niepokoju czekam aż zjedzą mnie - owce...
Ja tu dryfuje byle pod gwiazdami
A tu dostaje w ciało granatami!
I choć powtarza się ciągle to zdanie
I choć mu nowe nadałem zadanie
I choć bezczelnie czasami z niego kpiąc:
Proszę, daj dzisiaj nieba mi choć włosem dotknąć...