jestem kobietą
krążącą po orbicie indiańskich księżyców
papa mi tak powtarzał
podobno nad moim imieniem plemię
myślało sto dwadzieścia trzy dni
papa mówił że nazwali mnie
jakoś inaczej ale sama nie wiem
tańczyli długo tej nocy
dziewczęta rozplatały warkocze
gdzieś w oddali trzask drewnianych rupieci
ciemno-brunatne szaty
rytuały
i cała reszta
teraz mój znajomy
przystojny bardzo zresztą
mówi ta
która
doprowadza cię
do szaleństwa
i ja mogłabym mu wierzyć
znał mojego papę
1) " pamiętam trzask drewnianych rupieci" - wcześniej insynuujesz, że zdarzenia związane z nadaniem imienia są poza zasięgiem podmiotu, zatem jak może coś z tej nocy pamiętać? niebezpiecznie rozmijasz się w tym miejscu z własnym słowem
2) "ciemno-brunatne szaty" - jesteśmy w kręgach indiańskich, przynajmniej w tym polu semantycznym, zatem "szaty" źle brzmią, bo kojarzą się bardziej ze strojami dworskimi, ewentualnie mieszczańskimi. Poszukaj czegoś bliżej Indian.
"ciemno-brunatne szaty
trochę szkoda
że nie wiem już jak mnie wtedy nazwali" - może dobrze byłoby to wyrzucić? i oddzielić znajomego, dając do nowej strofoidy?
I zakończenie też jest fajne - dobrze, że ta nitka do czegoś nas doprowadziła. Gdybyś chciała coś o Indianach poczytać, to polecam książkę: "Ishi, człowiek dwóch światów".
Pozdrawiam
Pozdrawiam