sobota przedpołudnie
przyjeżdża Jagiellonia a ja dostaję starego żółwia
pałowanie gęsiego
Zbyszek bierze gówniarza z racami
a ja zachodzę jego kumpla
napierdalam po udach tylko gdy się rozrzedzi
częściej plecy skoro do wesela
bez welonów bo to imieniny
drugi dzień i grill u niejakiego Kacpra
wpadłem z żoną bo trzeba się socjalizować czy jak tam zwał
po piątym szkle jeszcze bardziej nie lubię gospodarza
nigdy za nim nie przepadałem
Aśka mówi że dobry z niego poeta i go gdzieś wydają
byle nie w moje łapy
pod wycieraczki starego wysłużonego Uno
znowu napchali reklamowego gówna
spadł deszcz i wszystko rozmiękło
całe dłonie w kolorach prawie jak w przedszkolu
brakuje tylko higienistki z płynem Lugola i woźnego
przynajmniej dyżury mogłyby pozostać
mundurki jebał pies
prognoza na kolejny tydzień:
żur z torebki i prison break na polsacie
średnia krajowa nie obejmuje linii
życia
Przejście do trzeciego wersu jakoś mi nie płynie.
Tomek - przemysle to jeszcze.