odkopujemy zmarłych. magiel sprawił, że pościel
przypomina łupinę orzecha. wystarczy przetrzymać
moment, gdy zimno stóp pozwoli na ponowne zapoznanie.
bliższe podejście, dzięki któremu zamieniamy się powiekami,
bo nie mamy przed sobą tajemnic. sen poprawia krążenie.
nakłania do rozprostowania nóg, po czym zdradza.
za oknami wiatr dmie wypełniając sobą rękawy
rozwieszonych w ogrodzie koszul. część z nich salutuje.
inne machają, tak jakby pożegnania wliczone były w cenę
proszku do prania. kolorowych planet mieniących się
pod odpowiednim kątem. na skórze pozostaje zapach swieżości.
w każdej bruździe, jednostajnym utrapieniu.
tylko strach na wróble może pozwolić sobie na szczery uśmiech.
południce omijają snopy siana kierując się w naszą stronę.
ciekawe której z nas tym razem zadadzą zagadkę.
Podoba mi się takie spokojne podsuwanie obrazów, które są przeciwieństwem tego spokoju - wszędzie coś się rusza, mieni i to wszystko właśnie największy niepokój sprowadza.