TELEPATRZYDŁO

Jakint

przerzucam kanały zatapiając przy okazji pobliskie wsie.
drzewo na które strach się wspiąć pęka pod naporem ciała.
zbliżenie. rozpoznaje mężczyznę. próbuje łapać powietrze.
nie daję mu szans. częstotliwość wymaga dostrojenia.

 

z discovery channel dowiaduję się że jestem murzynem.

patrzę na rodzinne zdjęcie. wciąż tak samo czarno-białe.
antropolodzy dostali dotacje na nowe wozy terenowe.
kosztuje mnie to kolor skóry. chwila na odprężenie.

 

niskobudżetowy serial. ona go kocha, on jej nienawidzi.
miną lata świetlne zanim padnie słowo ciężkiego kalibru.
na przykład: predestynacja albo lepiej: kontrapunkt.
widocznie scenarzysta wpaść musi pod samochód,

 

wtedy pani od parzenia herbaty chwyci za pióro. przerwa.

duży lotek. z wylosowanych liczb ułożyć mogłbym datę urodzin.
swoich. najlepiej trzecie tysiąclecie żeby się później
nie okazało, że przegapiłem science fiction. tak jak teraz.

Jakint
Jakint
Wiersz · 11 stycznia 2012
anonim