za sobą zostawiłem psa. nie szczeka.
niedowidzi. po dwustu metrach nie jest już mój.
śnieg odbija światła galerii handlowej.
porozumiewawczo mrugam w stronę stojącego
w witrynie manekina. bez wzajemności.
drogi, importowany towar.
pętla
motorniczy wzdycha, a para z jego ust
opada w postaci kryształków lodu.
ogień w śmietniku rozpali poranek.
Drugi określa samotność w tłumie, częste i wytarte tematycznie, ale manekin nadrobił powtarzalność. Drogi, impotrowany towar wzajemności.. sama prawda. Kryształ lodu i oczekiwanie na ogień, ten taki,choćby śmietnikowy, ale zawsze ogień, coś co jednak daje cieło. I pod to wszystko tytuł, droga ucieczki uwieńczona niekoniecznym poczuciem sukcesu.
Dla mnie rewelacja.
dawno Cie nie bylo pod moimi, dlatego tym bardziej cieszy ta wizyta. Ostatnio czytam (a raczej slucham) Grzedowicza i chyba stad ta surowosc w pierwszym. Adam M. mi jednak nieobcy. Bardzo nawet lubie.
Podziekowal za dwie rewelki w komentarzu. Pozdrawiam.
się bardzo podoba