KLAUSTROWIZJA. UMOWA O DZIEŁO

Jakint

miał być koniec świata a jest poniedziałek

lalki barbie kopulują w wierszach przy piosenkach Zauchy

kasy fiskalne zacinają się od ujemnych temperatur

 

w ramach abonamentu

jako ostatnie wybuchają kineskopowe lampy

w teleexpresie Maciej O. mruga do mnie porozumiewawczo
tym razem ląduję tuż przed napisami końcowymi

wypycham z playlisty: mam piloto mam laptopo i siadam na gorącym od spojrzeń

elektrycznym krześle

 

jestem niemieckim papierzem rolnikiem

armatnim pociskiem znalezionym w szkolnej bibliotece

gospodynie domowe wyczytują w moich oczach przepis na kruszonkę
(smakołyk słodki smakołyk wiotki)

za krzyżyk przysługuje mi deputat na gofry i modlitewnik

w jeleniej skórze

 

podczas prognozy pogody

z kubkiem rozpuszczalnej kawy

jak mantrę intonuję:

 

pieprzę zimę

pieprzę roztopione bałwany i studzienki kanalizacyjne do których spływają

Jakint
Jakint
Wiersz · 22 stycznia 2012
anonim