miał być koniec świata a jest poniedziałek
lalki barbie kopulują w wierszach przy piosenkach Zauchy
kasy fiskalne zacinają się od ujemnych temperatur
w ramach abonamentu
jako ostatnie wybuchają kineskopowe lampy
w teleexpresie Maciej O. mruga do mnie porozumiewawczo
tym razem ląduję tuż przed napisami końcowymi
wypycham z playlisty: mam piloto mam laptopo i siadam na gorącym od spojrzeń
elektrycznym krześle
jestem niemieckim papierzem rolnikiem
armatnim pociskiem znalezionym w szkolnej bibliotece
gospodynie domowe wyczytują w moich oczach przepis na kruszonkę
(smakołyk słodki smakołyk wiotki)
za krzyżyk przysługuje mi deputat na gofry i modlitewnik
w jeleniej skórze
podczas prognozy pogody
z kubkiem rozpuszczalnej kawy
jak mantrę intonuję:
pieprzę zimę
pieprzę roztopione bałwany i studzienki kanalizacyjne do których spływają