słowa lane jak woda

Carbo

słowa lane jak woda
wyciekły z ust głupca
została mokra plama
kałuża na podłodze
zobacz swoje odbicie
w tym krzywym zwierciadle
zobacz swoje życie
przez czas ze snów wytarte
złem jest dobra chwila
dobrem czas stracony
miałeś szansę być sobą zostałeś
dziecinnym złudzeniem
zwą cię Akceptacja
lub W Tłumie Zagubiony
Na Własne Życzenie
problemy jak kamień
wiszący u szyi
na samo dno ciągną
twoją nikłą nadzieję
jak brzytwy się chwytasz
garści złotych monet
znalezionych po drodze
gdy szukałeś siebie
buntujesz się przeciw Bogu
wkładasz ręce w kieszenie
jeszcze szybciej upadasz
i tracisz chęć życia
jak roślina do słońca
do pionu znów wstajesz
przewracasz się - leżysz
życia twarzą dotykasz
szukasz piękna w robaku
pełznącym po ziemi
pomogli ci się podnieść
zabijasz małego robaka
jago piękno cię brzydzi
serce przepełnia odraza
tyś gorszy od robaka
tyś ludzkości zarazą
bękart dobrego domu
wychowanek ulicy
spłodzony z mężczyzny
zrodzony z kobiety
lecz z sercem kamiennym
bez uczuć człowieczych
oddychasz więc żyjesz
przestajesz więc giniesz
jak robak malutki
twe oczy wyżera
ty soki wypijasz
z każdego człowieka
grzecznie siorpiesz krew jego
bez dziękuje odchodzisz
próbujesz żyć dalej
bez skutku żadnego
umierasz to koniec
twojego istnienia

Carbo
Carbo
Wiersz · 16 stycznia 2000
anonim