łyka w pośpiechu małą czarną
w porze liczenia baranów
rozlewa nadmiar z ekspresu
z hałasem
odwraca kota ogonem do ściany
a kobieta na krawędzi goryczy
leczy cierpliwość od lat
wytacza żądło za dnia
umiera nocą
łyka w pośpiechu małą czarną
w porze liczenia baranów
rozlewa nadmiar z ekspresu
z hałasem
odwraca kota ogonem do ściany
a kobieta na krawędzi goryczy
leczy cierpliwość od lat
wytacza żądło za dnia
umiera nocą
Pozdrawiam Ritę.
Tekst jest całkiem udany. Budujesz całkiem spójny obraz i trafiasz odbiorcę w jakiś bardzo bezpośredni sposób.
Jestem za.
Reszta ładna, płynie, a kot dodaje uroku wierszowi.
Pozdrowienia