dziś wracam do siebie. wrastam w stare siedzisko,
a w miarę zapuszczania korzeni coraz bardziej wiążę się
z człowiekiem, jego nienaruszalnym smutkiem
ukrytym w każdej zmarszczce, kropli potu, w liściach,
w miarę zapuszczenia korzeni. coraz bardziej wiążę się
w skomplikowane związki z przewidywalnym skutkiem
ukrytym w każdej zmarszczce, kropli potu, w liściach
znienawidzonego szpinaku, który wydawał się być zdrowym.
w skomplikowane związki z przewidywalnym skutkiem
wplątuję się co rusz – to takie banalne, ale się zdarza, nawet względem
znienawidzonego szpinaku, który wydawał się być zdrowym,
a później się wydało, że codziennie zieleniał ze wstydu.
'wplątywanie się w skomplikowane związki z przewidywalnym skutkiem' - to tylko ślizganie się po powierzchni.
Jako czytelnik będę wypatrywał dalej!
Pozdrowienia,
Kamil
a co do wypatrywania dalej, to obecnie mam "lata chude" i powstaje malo srednich tekstow. ale wpadaj, zawsze bedziesz milym gosciem. :)