Dola latarni(ka)
wystarczy janek
Siedzę na Twej światłej wysokości.
Mam Ten ‘szczytny’ przywilej.
Słyszę pojękiwania starego szkieletu…
Do (Zatoczył się jak pijany wariat(wiatr)) !
chwili Twoje domilczenia intymne westchnięcia.
gdy wstanę (Rzucił garść deszczu w twarz latarni(ka))…
z zatęchłego fotela, Jeszcze nam trzeba wytrzymać…
mechanicznym
gestem obliżę
słone usta, byś
mogła jasno zawołać -
na ratunek komuś innemu.
Oceń ten tekst
Ocena czytelników:
Niczego sobie
1 głos
i tym razem się za bardzo nie przyczepię (co nie znaczy, że wcale), wyszło tak, jakby to wszystko, co do tej pory było u Ciebie niezjadliwe poszło w zapis i jeżeli to jest ten w gwizdek, w który ma uchodzić nadmiar pary, to możesz sobie szaleć. nie mogłeś się, co prawda powstrzymać przed "domilczeniem", ale fajny ten pomysł z wiatrem, wariatem, rzucaniem garścią deszczu (ale niech już będzie ten latarnik - o jedną zabawę za dużo). mam wrażenie, że związek między poszczególnymi składowymi jest trochę zbyt luźny, ale szczerze doceniam pomysłowość, popis wyobraźni i nie popadnięcie w kolejny słowotok.
wybacz chinszczyzne
Obu dolnym partiom jakby brakowało dystansu, wszystko napięte i wyniesione na piedestał. Pointa w lewej partii ładna.