„cicho sza”
o ile trzeba JĄ żegnać to krótko
jak stawia się przecinek
z przekonaniem dalszego ciągu
i uśmiechem niedowierzania faktom
dawanym przez wielokropek
bez nadmiaru kwiatów
bo żal żeby marzły
- według NIEJ zupełnie niepotrzebnie
a do tego zbyt kosztownie –
na lutym i lutowym mrozie
ale za to z pieśnią
genialnej – czarnej jak kawa
i ulotnej jak dym z papierosa –
cudownie niepokornej
Elli F.
pokłonić się można
co najwyżej mimochodem
w drodze skądś dokądś
bez przyprawiającego JĄ o zażenowanie
zwyczajowego zamieszania
no i nie płakać –
ONA poszła przecież na randkę
z Adamem lub Kornelem - może nawet z Czesławem
i na pewno z kilkoma innymi –
zakochanymi platonicznie
jeśli już to
powiedzieć o NIEJ jeszcze
choć jedno ciepłe słówko:
„WISŁAWA” –
tak ono brzmi