O sąsiadach, bzykaniu pszczół i dżdżownicach w dżinsach

Wiktor Smol

Nie wiem jakie to może mieć znaczenie dla zachowania naszego gatunku – w górach ginie mniej ludzi niż na bezpiecznych pasach dla pieszych.
Wiem natomiast, że żadna liczba zabitych w wypadkach i katastrofach, w samobójczych zamachach i wojnach nie przekłada się na cenę chleba.


(.)


Z mojego snu pamiętam niewiele. To, co zdołało się zachować i utrwalić w pamięci, to pani na stoisku z pieczywem w jakimś markecie: sprzedała mi pół chleba na wagę. Z wagi skrupulatnie zebrała okruchy, podając mi je dodała: to na drogę gdybyś miał w nocy umrzeć, bo przecież różnie się może zdarzyć.
Podziękowałem, uśmiechnąłem się gorzko i odszedłem. Gdzieś w środku tli się niepokój.

 

Człowiek jest sumą swoich uczynków, a nie przekonań. /Josif Brodski/


(..)


pamięta że zawsze chciał być mężem stanu
został mężem Steni
nie posiadał statusu osoby zaufania publicznego
za to ona
śmiało rzec mogła że status ten posiadła
czasem trafiał się zagraniczny ciuch
częściej tandetne wino


nie wiedziała co gorsze odór spoconego gościa
czy kwaśny posmak berbeluchy po odrzucie treści

Wiktor Smol
Wiktor Smol
Wiersz · 13 lutego 2012
anonim