Gdy grzmiący burzą błękit wali się na głowę,
A deszcz jak bicz uderza w popękana ziemię,
wiatr oddechem swym kładzie konwalie majowe,
liść gniecie, miażdży, szarpie...kwiat rani śmiertelnie
Krzyczą piwonie , płaczą dumne kampanule,
Jęczy ostróżka, boleśnie na pół przełamana,
trawa modli się szeptem, aby przetrwać burzę,
bez łka cicho, magnolia pada na kolana.
Taki ogród - to ja, a ty jesteś burzą.
Wstrząsasz mną jak huragan, wyciskasz deszcz z oczu.
Czekam, aż światło czarną tą przebije chmurę,
kwiaty podniosą głowy ku słońca warkoczom.
Ogród cierpi w czas burzy, lecz gdy deszcze miną,
nowe liście i kwiaty szybko się rozwiną.