dinozaury zdechły z nudów ile kurwa można czekać na spielberga
nie o gadach śpiewać chcę jednak ale o niedoczekaniu moim wielotonowym
a tyczy się ono dnia w którym przez pomyłkę użyję jej szczoteczki
i będzie mi z tym swojsko a nawet nieco kowbojsko bo jak wiadomo
kowboje są wbrew holiłuckim wariacjom na temat domatorami
takim też chcę być i ja w domu zapchanym wolną przestrzenią
wiosną gdy bałwan straci zdolność stróżowania spity przez krokusy
pójdę z właścicielką swojskiej choć nie mojej szczoteczki na przechadzkę
dookoła wsi szykującej krochmal i wielkanocne rekwizyty
jaja zające obrusy kręcone majonezy czyli to co czyni zmartwychwstanie
możliwym do przełknięcia bo wiadomo od wieków że dobrą nowinę
najłatwiej głosi się z pełnymi ustami
a ja i ona spotkamy go podglądającego sioło przez dziurę w odgrodzeniu
od obietnicy od radości od złotych ulic
z nudów zdycha gad
człowiek tylko z wyboru