nazwę cię kate, bo kiedyś przeczytałam, że kot powinien mieć imię.
wołam, a ty w odpowiedzi wkładasz w uszy wytrychy i robisz unik,
chwytam w pół
i wiercę dziurę. wijesz się jak piskorz, aż w końcu wypływa treść;
słówka półsłówka i szept wydają się takie ciche i mokre w moim uchu.
pamiętasz kate, kiedy cię znalazłam miałaś w oczach szurikeny,
wtedy przypominałaś lisa bardziej niż ja, lecz każdym dniem budujemy
domki z kart, znaczymy punkty na mapach i wytyczamy nowe drogi,
wewnątrz zostawiasz ślad
- tropię, przesiewam i chowam pod wieko, albo głębiej w innym miejscu
wypełnia się. nadal chcę wierzyć w bajki, więc otwieram szeroko
potem mrugam raz i drugi może się ziści.
ponoć niewypowiedziane lepiej kwitnie zatem:
z wyrazami lub bez
Dziękuję, Estel za słowa, pozdrawiam!
W ogóle świadomość pióra, słowa. Wszystko ma tu swoje miejsce.
Aha, wydaje mi się, że w ostatnim wersie pierwszej strofy, po "słówkach" powinien być przecinek - tak, żeby było konsekwentnie na płaszczyźnie interpunkcyjnej.
P.S. Uroczy awatar :)
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne.
Dziękuję za dobre słowo pod tekstem. Postaram się nie pozwolić zbyt długo czekać, choć nie obiecuję.;)
ps. awatarek się cieszy :)
Justyno, bardzo mi się podoba, jakimi ścieżkami powędrowałaś, czytając ten tekst. Zawsze uważałam, że wiersz jest nasz dopóki się go pisze... potem zaczyna żyć własnym życiem, kształtowany przez odbiorców, formowany na nowo. Dziękuję za tę wędrówkę razem z Tobą.
Pozdrowienia!
Miło Cię widzieć/czytać tutaj :)
Pozdrowienia
Bożenko, chyba wiem. ;)
Miło mi, że miło :)
Pozdrowienia!