Tramwaj zatrzymał się nagle
na ścianie domu
z którego
posępnie łóżko wystaje
i ona
w bezwładzie
rozrzucone jej nogi
podobnie jak gołąb
potrącony przez jastrzębia
na chodniku kawałek dalej
ręce zostawiła pod kołdrą
widocznie miała coś do ukrycia
Otwieram biblię
szukam rozdziału
tego o zmartwychwstawaniu
a kiedy już znajduję
to modły odprawiam
i ceremonię odczarowywania
skutek był taki (nie chciał być inny)
z pobliskiego pola z marchwi wstał
otrzepał się
nocny trubadur
dzienny zbieracz złomu
nie wiedział po co cały ten zgiełk
i to zamieszanie
nie zapytał nawet – odszedł
Nie, no okej, to trochę jak z pewną sytuacją, którą pamiętam sprzed paru lat. Nie tak znowu dawno. Upał, sierpień, Olsztyn koło Częstochowy, ja i ona, poznana tam. Gdzie wśród Jej znajomych rozmowa zahaczała oczywiście o sztukę, temat wspólny (byli studentami na praktykach, jako pomocnicy konserwatora zabytków, w kościółku w jednej z sąsiednich miejscowości), przeplatane oczywiście rzeczami zwykłymi, dowcip itd. Jak to w takich sytuacjach. I już po opowieści masz przewidywalne, że rozmowa i aura upalna i narkotyczna Jura, między mną a Ją/nią dialog przy świadkach terminami z innych dziedzin zastępował... wiadomo... Nie doszło do tete-a-tete. Po kilkudniowym pobycie (byłem ze znajomymi), po wszystkim Ona została. Miałem pokusę zostania, bo jeszcze było nieco wolnego. Ale... odprowadziła na przystanek. Czekamy. Patrzymy, zdawkowe gadanie, patrzymy, milczymy. Kontynuacja niedokonanego erotyzmu w powietrzu, plus upał i Jura dusi.
Ona: -No, mógłby ten autobus już przyjechać
Ja: To idź już. Po prostu idź. Powodzenia. Do zaklikania, pisania
W oczach mi dotąd został naturalnie kręcący się jej... tył całości, zwłaszcza centrum całości. Tak spokojnie w oddali, jak w kiczowatym filmie, oddalający się kołysaniem. Opowieść nudna, przewidywalna a kusząca na coś... Ot... wiersz/film ze zgranym motywem itd.
Nigdyś-my się już nie kontaktowali, poza paroma mailami i dostałem raz portret mej gęby, Jej ręką robiony. Po tym, co nie zaszło.
Po co o tym piszę?
Bo z jednej strony mam do tej opowieści mojej podobne odczucia/dystans/nostalgia jak do Twojego wiersza. Jakieś zawieszenie, zatrzymanie na trubadurze, co złom zbiera (nie zawsze musi być nowo-określenie;-) ).jakieś niezdecydowanie, może po narracji(?) i owym (ja) z ciebie... Ta obserwacja "wyspokojona" z boku, taka podana bez emocji, ale i określana, trochę obrazy... Tak, ja mam w naturze to jakieś poszukiwanie, potrzebę poszukiwania napięcia w utworze, albo zgaszenia. Chociaż kino francuskie lat 60/70tych mnie nie odrzuca;-)
Nie wiem na ile określiłem moje zawieszenie.
Nie mogę powiedzieć, ze utwór odrzucam, czy mam argumenty merytoryczne inne poza "gustem". Niesprawiedliwe byłoby jednak "łeee' wobec tego wiersza.
Nie wiem, po prostu może dobór obrazów, zwłaszcza w pierwszej części, mimo że sugestywnie mi jakoś pokazał rozziewanie peela, podane jakby głosem od niechcenia, jekby bez emocji. Tonacja tak, nie wiem tylko czy obrazy akurat, detale, to te najwłaściwsze. Bo w drugiej jest jednak zwrot, IMHO, nazbyt radykalny, nawet w tej ziew tonacji, która może być atutem przecież.
Zwłaszcza, ze druga część jest dla mnie podana właściwie, chce mi się jej spróbować. Widzę, czuję wiem. Samodzielnie ta część weryfikuje poprzednio wyrażoną opinię pod tytułem "łeee". Nawet tytuł jest lekkim przymrużeniem oka;-) ba, i trzudno zaprzeczyć odczuciom przesilenia, podanym z wyczuciem.
Ale to wprowadzenie z pierwszej części jest dla mnie nazbyt/ciut (;-) wiem jak to brzmi) odstające na niekorzyść. Kwestia detali???, nie wiem, wrócę;-)
Myślę, że problem, gdy idzie o zaburzenie mojego odbioru, czy raczej mieszanych uczuć, wobec pierwszej częsci jest tutaj.
'rozrzucone jej nogi
podobnie jak gołąb
potrącony przez jastrzębia
na chodniku kawałek dalej". owo przejście ze zrozumiałego, sensownego, niech i spodziewanego elementu "nóg rozrzuconych" (francuski klimat nudy ;-). Problem jest w użyciu gołębia;-) (wiem jak brzmi to zdanie, czytam, wklepuję i się z siebie śmieję). Ale do rzeczy. Myślę, że określenie obrazu, który ma upodobnić, jakoś chyba jest właśnie za bardzo przesilone. Jasne, proste do wyobrażenia, z miejsca. Ale właśnie, chyba ten trzywersowy detal, który z nudą, może i przesadą celową (zasadną gdy mówimy o "motodzie";-), chyba jednak warto byłoby zmienić. Może być obraz z innej "synagogi", zwłaszcza, ze w sumie mówi peel rwanym tonem, kalejdoskopem, od niechcenia wydychając obrazy, ale ... ten obraz, według mnie odstaje za bardzo... Tak trochę, jakby był doklejony później, albo zaklejał ten właściwy?
Stąd moje zawieszenie wobec całości, bo, powtórzę, drugą część biorę bez uwag. Mogę czytać. Ale ... ;-)
Pozdrawiam;-)
a jednak Wybacz Wiktorze, choć się staram, choć ten gołąb leży, jakoś mi nie daje spokoju, no... nie leży mi...jest na chodniku kawałek dalej, oki... zwrot od rzeczywistości, oki- mam wcześniej posępnie;wystające łóżko-) ( "Na potęgę Potężnego Czerepu! Mam Władzę;-P HiMen"- pamiętasz?)... element pokazania dwóch ptaków (tak, widzę co piszę... bez skojarzeń pliz;-)
nie mogę, chciałbym jakoś uzasadnić sobie, umiejscowić ten przeskok... ale mi 'strasnie' ten gołąb i jastrząb. Potrzebny, fajny przeskok tu jest. Porównanie przesadne owych nóg rozzłożonych, konieczne... by po wszystkim sięgnąć choćby chwilowo w wersie bruku/. ziemi "na chodniku kawałek dalej" (zejść na ziemię na chwilę, niech i mocno). ale nie przekonuje mnie jastrząb z gołebiem. Cholernie psuje mi odbiór... chociaż sens, by podać jakiś mocny wybieg jest
Serdecznie, pozdrawiam. Wiktor.
zaraz, co to ja chciałem. Wiktor! Ty chu-chu-chu
zahukany przez moje gadanie hu-
-ncwocie Hunie ty! co hu-zarskim cwanym wybiegiem żeś Ty mi zaś zasieki mózgu
serialem w oczy przestawił całość moich słów, jakże przeciĘŻ mondrych jak "monde" artystokratyczny;-p
śmi Ty serialem po oczach ;-P Cwaniaku Jedyn?
"zaraz za drzwiami wstawiłem okno
to na ewentualność nieproszonych gości" boś mi tu http://literatura.wywrota.pl/32716_wikto...
zweryfikował całość moich powyższych
i czy to ważne, czy moja łepetyna ma dziwaczne drogi dedukcji a teraz nagle ją roz....
Już nie bydem z tobom gadał:-P ;-P ;-P
(ku radości świadków. a niech sami kombinujom;-) czamu nagle jasczomb i gołomb mi pasi;-)
cfaniaku jedyn;-) a(le)bo wuaźciwie ... ??
"jedna z najstarszych dyscyplin sportu" mnię dobiła;-P
Pozdrowienia, dobrze że wietrzysko dziś na dworze, to mię osuszy zaraz ;)
innej matematyki
same to baby mówicie ;-P
pamięć mam dobrą, maturę z historii pisałem.
ale i kombinować na wzorach jakoś radę dawałem. Okrężnie, opłotkami, przez ogródek, marząc o tym, o czym mieszkańcy Szuflandii (pamiętacie? Film Machulskiego o poetach i królewskim rozmiarze? I taki inny, o dwóch poetach wykluczonych/przeklętych i misji, gdzie w puencie było, czyje na wierzchu, i ten ‘krzyk’, nie z Munka, ale przed napisami. na widok ‘szydła’ co wyszło z „worka”… nie, publicznie nie uprzedzajmy rozstrzygnięć).
z tego, proszę, nie wy-... -wlekać(-chciałem napisać "-ciąg...' , ale za dużo tej matematycznej nomenklatury rozmiarowej), nie posuwać się(-widzę te uśmieszki!- )do wniosków daleko idących aluzją do mła;-P
Ewo! Nie patrz tak jak Polifem jednooki, bo już Odys na chwilę się przechrzcił, chociaż to było przed Nowym Testamentem, na "Nikt'a;-P wiadomo, jak to się skończyło...;-)
Niczego nie wolno wykluczać;-P Fryderyk Nietzsche ? niech odpoczywa, samo wykluczony w spokoju. Chociaż jak go nie lubić za takie słowa:
„Koniec końców kocha się swą żądzę, a nie to, czego się pożąda.”
Dawno Ciebie tutaj nie było. Napiszę tylko - cieszę się, miło mi :)