u boku katalońskiego malarza

Evit-ka

 zachwycały ją kolory
a sypialnię od pracowni
dzieliło jedno piętro

 

gospodarz – jak wielu artystów –
chciał mieszkać z kobietą
więc się do niego wprowadziła

 

podczas wspólnego obiadu
dotykał dyskretnie pod stołem
nogi jej bliskiej przyjaciółki – przez pomyłkę raczej

 

pewnej nocy zadzwonił telefon
ktoś przekazał informację że jego była żona
próbowała się zabić

 

nie miał wyjścia
musiał udzielić schronienia obu kobietom
w tym swojej byłej przynajmniej na parę miesięcy

 

i fakt poznania sonaty fortepianowej Skriabina
wyłącznie dzięki melomaństwu nowej miłości
stracił tu zdecydowanie na znaczeniu

 

szczególnie że panie zaczęły razem fotografować:
smutne dzieci
i śmieszne psy

 

i obie
go kochały
choć nie były w nim zakochane

 

im później tym szukały coraz dalej
wiedząc tylko
czego nie chcą

Evit-ka
Evit-ka
Wiersz · 25 marca 2012
anonim