w telewizji leci puchar świata kobiet w curlingu, oglądałbym z ziomkiem
gdyby był gdzieś blisko. zostały dwa papierosy na najbliższy kwadrans,
a dopiero południe, zły czas by cokolwiek zaczynać, trzeba tkwić.
wróbel drze się z komina, wyzywa ludzi od kurwich synów,
klnie się na bogów, że to wszystko zniszczy, zuch ptak!
święty gaju, jak malachitowo na dworze! gdzieniegdzie wiją się seledyny
i szmaragdy, trawa z pozimową żółcią zniknęła kompletnie, tymczasem
Kanadyjki chowają kamień za kamieniem szkockim, jest punkt,
partia wygrana. myślę, że byliśmy źle rozegranym meczem,
teraz bawisz się z kotem i wieczorem pójdziesz tańczyć,
z przyjaciółmi wpadniesz do gej klubu na dwa drinki i pójdziecie dalej.
wyprawa po parkietach knajp w rynku do późnej nocy, a potem kac,
zimny prysznic i alergia na życie. koniec paluszków, nic słodkiego
w domu, bułki suche, a na półce Heidegger. zlatuje mój wróbel,
siedząc na parapecie pyta: czy jest coś co daje ci radość?
krykiet, kocięta i kawa moim bastionem; wśród przeciętnych poetów
i płyt Madonny trzeba znaleźć niszę, którą później ktoś lepiej zapełni.
układam teraz okrąg z kamyków jak mistrzowie zen, nucę pod nosem
bit z Pour Me Another. zaraz zrobię kolejną herbatę, by ukoić nerwy,
zapomnieć. masz tam kota, cel i znajomych w stolicy,
tu są kamienie i curling. widzisz jaka impreza?
nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak dobrze się bawię
sin∞ger
sin∞ger
Wiersz
·
25 marca 2012
chu...;-P
Kłaniam się
mam nadzieje ze tym razem nie wyskocza krzaki ;)
[są krzaczki ^^]