wybieram motywy. drzewa, żyrafy, koniki morskie, całe to mikro i makro
przyciąga. jednak kosmos, bo nim się pojawi śpi w gwiazdach.
przepływasz morze deszczowe aż na północny zachód do sinus iridum,
gdzie wypiętrza się z dnia na dzień i tworzy niewyraźny zarys okręgu.
w siódmej kwadrze do pełni się i pokaże niewidoczną dotąd stronę.
zmieniam rekwizyt i wyciągam małża. za pomocą ultradźwięków podglądasz,
jak z ziarenka piasku w macicy dojrzewa perła. pod płaszczem muszli,
w sklepieniu konchowym czeka, aż na północy nadejdzie wiosna. teraz dzieli się,
warstwi. z dnia na dzień stopniowo przyrasta i tworzy nowe kształty.
kiedy zrówna się noc na obu półkulach, wyjdzie z wody i wtuli się w pierś.
z każdym przypływem wracacie do morza razem z rybami albo wodnikiem,
ja wciąż wybieram motywy. drzewa, żyrafy - zostawiam w ogródku, niech kwitną.
koniki morskie rzucam na ściany, niech nucą wieczorne kołyski, całe to mikro i makro
tu będzie, kiedy się zbudzi gwiezdny podróżnik.