bez nazwiska

natalia majka

to nic że w jej świecie nie dzieje się
zbyt dobrze ciekawe kiedy
spojrzałaś w jej oczy i odkryłaś
to co widać w potłuczonych szybach


pierwszą litera jej nazwiska jest p
ostatnią
niewiadoma znienawidzona

 

czyżbyś nigdy nie usłyszał:
sieroty i wdowy cieszą się
szczególną łaską u boga


który jest
krwią

 

bywają dni gdy upija się bólem
łamiącym kręgosłup na pół
przepoławiającym serce
nie tylko w jej piersi

 

bóg umarł
gra muzyka
muzyka dawnych dni


w zadymionych alejkach
noc
przebiara dłońmi
w nicości w jednej z tych
podejrzanych uliczek

lisi skowyt

 

przecież uciekałyśmy przed nimi
zakłamanymi psami w las tam było
cicho bezpiecznie w tym lesie kiedyś
zataczała kręgi prowadzona krokami
walca

 

lub innego

 

teraz w orbicie świadczeń
zatacza krąg od jednej ściany
do drugiej wpatrując się
w jeden punkt


trzy minuty


tak mówi jej terapeuta któremu ufa
jest młody i przystojny

 

trzy minuty

 

ale ten punkt wiruje
kierując jej wzrok uwagę
całą uwagę na obraz


rzeki
młynu
ludzi

ciążącej im pracy

 

co dzień
strach połowi
w ćwiartki
iloczyny przegapionych
szans
 

natalia majka
natalia majka
Wiersz · 15 kwietnia 2012
anonim
  • smykusmyk
    Ależ dramatyzm.
    Niestety nie dla mnie.
    Załamało się gdzieś na etapie fragmentu z krwią, czyli stosunkowo wcześnie.

    · Zgłoś · 12 lat