Mezalians

Patryk Nadolny

 

Tutaj możemy odpocząć, wglądając do śniegu

ze zeszłorocznym sypkim, szyderczym uśmiechem.

Oślepniemy, zgniatając się w swoich imionach,

(matki będą nam rąbać drwa na małżowinach).

Śnieg stopnieje kołując przez wróżby i miasto,

zioła trochę za długo lewitują w głowie,

 

bo tutaj mamy kryjówkę:

wyciągniętym palcem stroisz słońce,

szykuję się na przestrajanie. Nie obawiaj się gniewu -

wyburzmy to miasto, zagłaszczmy dym,

potrzeba nastroić te krople,

mamy własne imiona przydatne ku temu.

 

Przemycimy powietrze, średniowieczne mury,

upokarzane kwiaty spływają z nadgarstków,

schodzą tak jak stopione miesiące i skóra.

Zrzucamy poniedziałki z pulsacyjnej skóry -

- stare baobaby miękkie ptaki i ogień, twardo liniejemy,

mozolnie przeistaczani w boa dusicieli.

Sporadycznie w pamięci uprowadzam rzeki,

zatrzaskuję powiekę - wychodząc od siebie.

Patryk Nadolny
Patryk Nadolny
Wiersz · 22 kwietnia 2012
anonim
  • Kamila G
    To, rzeczywiście gorąca bułeczka.;)

    'zeszrocznym' - też lubię czasem zjeść jakąś literkę. ;)

    'matki będą nam rąbać drew na małżowinach' - wydaje się, że poprawnie będzie -drwa miast drew. ;)

    W drugiej strofie za dużo mi strojenia i ogólnie są lepsze i gorsze momenty. Gorsze zmilczę, bo sam pewnie dostrzeżesz jak ostygnie tekst, ale te zabieram ze sobą:

    'Śnieg stopnieje kołując przez wróżby i miasto,
    zioła trochę za długo lewitują w głowie;'

    A to jest perełka, msz:

    'schodzą tak jak stopione miesiące i skóra.
    Zrzucamy poniedziałki - stare baobaby
    miękkie ptaki i ogień, twardo liniejemy - mozolnie
    przeistaczani w boa dusicieli.
    Sporadycznie od czasu uprowadzam rzeki,
    zatrzaskuję powiekę - wychodząc od siebie.'

    Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 12 lat