Tutaj możemy odpocząć, wglądając do śniegu
ze zeszłorocznym sypkim, szyderczym uśmiechem.
Oślepniemy, zgniatając się w swoich imionach,
(matki będą nam rąbać drwa na małżowinach).
Śnieg stopnieje kołując przez wróżby i miasto,
zioła trochę za długo lewitują w głowie,
bo tutaj mamy kryjówkę:
wyciągniętym palcem stroisz słońce,
szykuję się na przestrajanie. Nie obawiaj się gniewu -
wyburzmy to miasto, zagłaszczmy dym,
potrzeba nastroić te krople,
mamy własne imiona przydatne ku temu.
Przemycimy powietrze, średniowieczne mury,
upokarzane kwiaty spływają z nadgarstków,
schodzą tak jak stopione miesiące i skóra.
Zrzucamy poniedziałki z pulsacyjnej skóry -
- stare baobaby miękkie ptaki i ogień, twardo liniejemy,
mozolnie przeistaczani w boa dusicieli.
Sporadycznie w pamięci uprowadzam rzeki,
zatrzaskuję powiekę - wychodząc od siebie.
'zeszrocznym' - też lubię czasem zjeść jakąś literkę. ;)
'matki będą nam rąbać drew na małżowinach' - wydaje się, że poprawnie będzie -drwa miast drew. ;)
W drugiej strofie za dużo mi strojenia i ogólnie są lepsze i gorsze momenty. Gorsze zmilczę, bo sam pewnie dostrzeżesz jak ostygnie tekst, ale te zabieram ze sobą:
'Śnieg stopnieje kołując przez wróżby i miasto,
zioła trochę za długo lewitują w głowie;'
A to jest perełka, msz:
'schodzą tak jak stopione miesiące i skóra.
Zrzucamy poniedziałki - stare baobaby
miękkie ptaki i ogień, twardo liniejemy - mozolnie
przeistaczani w boa dusicieli.
Sporadycznie od czasu uprowadzam rzeki,
zatrzaskuję powiekę - wychodząc od siebie.'
Pozdrawiam.