zamknęłam w sejfie czas i jestem jeszcze na tym etapie.
wyprzedzasz mnie o stumilowy krok, mimo że zawsze było odwrotnie,
utknęłam w piachu. jak struś pędziwiatr choć przecież wiem, że trzeba ważyć słowa.
nigdy nie wierzyłam w zabobony. teraz mi niewygodnie i kręcę się na krześle,
kiedy piszesz do mnie listy i wspominasz o słoniach w szarym odcieniu - myślę,
o tym że mają delikatną skórę i tak łatwo je zranić – to jak pożegnanie afryki...
...a może wolisz napić się kawy?
jak strupy zdrapuję koniki morskie ze ściany,
sączy się. ja wciąż mnożę rekwizyty a nie potrafię wyrazić,
prostymi słowami, jak cholernie mi przykro.
Naprawdę dojrzała i mądra treść. Już na samym wstępie peelka nie szuka wyjścia na przyszłość, a jej podejście do czasu jest niczym zaklęcie. Ech, ja na przykład nie chciałbym tak dużo marnować cennego czasu jak robię to teraz. Choć wyobraźnia potrafi go zatrzymać. ;)
nie uważam, co prawda, że poezja powinna polegać wyłącznie na spiętrzaniu odkrywczych metafor, porównań i neologizmów, gdyż może się to okazać wyważaniem otwartych drzwi, jednak stumilowy krok, struś pędziwiatr i pożegnanie z afryką, to już pewien przerost i naprawdę trudno się zdecydować, czy to chwyty jeszcze tak proste, że aż ocierające się o wtórność, czy już tak odstrzelone (tu zabrakło mi porównania). no i jeszcze wyjaśniająca wszystko pointa, i w tym własnie jej problem.