Samotność czasu

Patryk Nadolny

 

Moje imię jest wodą, rozbłyskiem na ścianie,

bo tak się zastanawiam: jak spotkać się z czasem,

czy mam czekać w mieszkaniu, zawisnąć w połowie

słowa, łyżki, powietrza

z wyciętym językiem?

Włosy w chwili zetnięcia zmieniają się w mapę,

samotnym płaskowyżem podskakuje pot,

spływa stromym urwiskiem,

które jest uśmiechem,

wynajętą na chwilę i zepsutą wargą.

Każdy następny miesiąc jest przeterminowany,

słońce kończy się w wodzie,

smutek zakołuje

rozchylając fragmnety ciemnych minaretów.

 

Moje myśli są trudne architektonicznie,

zazwyczaj to rokoko, niekiedy secesja,

która nie wie czy siebie do końca wyburzyć.

Zatrzymując swe kroki na przeklęty moment,

już na wieczność zostaję

uwięziony w krokach.

Patryk Nadolny
Patryk Nadolny
Wiersz · 22 kwietnia 2012
anonim
  • Justyna D. Barańska
    Budujesz to miasto od podstaw, od jednej z pramaterii i dobrze tym miastem-ciałem się przechadzać, dopóki nie pojawiają się gmachy, style, których nic wcześniej jakoś specjalnie nie zapowiadało. Nie wiem, może to opuszczenie pewnej fazy, a może przyspieszenie. Nie wiem też czy ta druga strofoida jest tak bardzo potrzebna, czy to nie zalążek nowego tekstu ;)

    · Zgłoś · 12 lat