Prowincjonalne biblioteki

Patryk Nadolny

 

W biblioteczkach mieścimy przelotne obozy,

w prostokąty skrojone brygady skądinąd,

które giną w pochodzie do palców lub czegoś.

Lampka długo przetrząsa chwiejące się gwiazdy,

załamane nad wodą, ze skręconym karkiem.

 

Ten abażur jest elastyczną i duszną strażnicą,

pod którą zbiec próbuje drukowany więzień,

nie umknie zatrzaśnięty w semantycznej celi.

 

Zbieg A wywierca tunel, by uciec na wolność,

który kończy się jednak odcinkiem na B.

Zbieg A jest nieświadomy, okrutnie się męczy,

wtedy naprzód wyniesie z sobą celę: A.

 

W prowincjonalnych bibliotekach słońce zajść nie musi,

rok może w dniu się odbyć, a woda się ukryć.

Więźniowie A, B... Ż w celach A, B...Ż,

otrzymują niewielkie przestrzenie w przecinkach.

Niekiedy im się znajdzie sędziwy wykrzyknik,

wtedy stoją na stójce do skończenia świata.

Patryk Nadolny
Patryk Nadolny
Wiersz · 23 kwietnia 2012
anonim
  • guccilittlepiggy
    przyznaję, że trochę się gubię w logice wywodu, zwłaszcza w dwóch ostatnich strofoidach, jakoś mało mnie to przekonuje, ale przyznaję, że całość bardzo, ale to bardzo ładnie łamane przez kunsztownie napisana

    · Zgłoś · 12 lat