Niech kruszą się skały i niech pęka lód
na twoje jedno zaklęcie
niech zapłonie ogień z moich papierowych dłoni
rozpalimy ognisko
zatańczymy razem, góro najwyższa do której wciąż mi dalej
i tym razem nie zabierzesz mnie ze sobą
nie przejdziemy razem przez zieloną gorączkę
A przecież byłam już opuszczana
gubiłam kurtkę, buty, zmieniałam łóżka
nie bierzmy ze sobą nic, pamiętałam
mamy przecież słowa, mamy też nie-mowę
martwy wzrok, który razem możemy wskrzesić
Nie wsiąkam pod spód
dziś chcę leżeć na powierzchni, będę lekka
poznasz mnie po zapachu może za kilka lat już
wniknę w ciebie do końca
będę twoją, ziemio
twoją każdym pozostałym po mnie pyłkiem
Gdy odchodziłam ostatni raz krzyczałaś
mam mieć silną pięść na to wątłe serce
nie wyrzekać się obfitego krwawienia
nie zakrywać blizn
brudna i sponiewierana
zawsze mogę powrócić do ciebie
zawsze mogę powrócić do ciebie
zawsze
mogę
powrócić
do
ciebie
i czuć.
dlaczego kłamałaś?