25 lipca 2004 roku, godzina 16:59

Voyteq Hieronymus de Borkovsky

od grudnia 2003 roku wiele się zmieniło nastąpiła rotacja zmieniło się spojrzenie i pogląd część planów też uległa zmianie niezastąpionych jak dotąd
a i dzisiaj nawet siedziałam na balkonie a Gary Moore wyśpiewywał i wygrywał
u sąsiadów ktoś szczekał na dole ktoś jeździł na rowerze oraz zajadałam krem czekoladowy

po głowie chodziły przyjemne myślątka które przyjdą niedługo mam nadzieję
tak dziwnie mi się jakoś zrobiło poczułam nieodpartą potrzebę wysłania esemesa o treści powiadamiającej że myślę że tęsknię ze czekam i że kocham ile można się wstrzymywać

z okazaniem tego co siedzi
bluesy cudownie kołysały nic tylko zapalić świece wino otworzyć i się zatracić
już przed oczami miałam wizję że normalna nie jestem i od normy odbiegam
wtedy stanęło mi przed oczami zdjęcie które rano rzeczywiście znalazłam w swojej skrzynce najpierw się przeraziłam potem poczułam coś czego nie umiałam sprecyzować
teraz już wiem iż widok wychudzonego Eśka roztkliwił mnie że miałam ochotę go przytulić
coś ścisnęło mnie za gardło że im dłużej Eśka nie ma tym bardziej jestem zakochana

tak zdecydowanie
a teraz jest mi niebiesko od bluesa słodko od czekolady i ciężko a może wszystko razem
zaczynam w
Dwóch tygodniach w innym mieście co prawda dwa piętra niżej

po prostu z pytaniem czy nie mam myśleć o Esiu i jego ciele

to sama przyjemność nawet nabyta chudość nic mu nie odjęła

z przystojności bo się ją zlikwiduje z czasem
a ja pozostanę uśpiona na trzydzieści trzy dni jeszcze
a może dzisiaj pójdę wałami do Leclerca
tam moje myśli i uczucia nabierają najwyższego polotu
oj Eśku gdybyś tu był pokazałabym ci to wszystko
mógłbyś brać jak najwięcej co chcesz ile chcesz i kiedy chcesz
zrozumiałam już ze świat jest wielką lodówką
z której powinieneś wysupłać
moje opalone piersi i napalone usta
uciętym ramieniem rozkoszy

 

Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Wiersz · 4 maja 2012
anonim