Kasandra czasem się modli. Robi to, choć
nie wierzy już w Boga. Mówi wtedy o
słabości i cierpieniu, miłosierdziu, kielichu
i wodzie – Wielkie Słowa.
Kiedy wychodzi z kościoła, jej rozpuszczone włosy
przechodzą granice boskiego planu. Jest bezradna
w swojej potędze, bo jak mówią uczeni: duszy już
nie ma. Idzie więc Kasandra z tak zwaną dumą –
nikłym uśmiechem z pogranicza wierności
i strachu – i wie, że jej chude dłonie mogą więcej niż
wątłe ramiona krzyży.
Potem dziewczyna wchodzi do domu, siada na łóżku
i płacze. Tak naprawdę zostało jej bardzo niewiele. Czasem
modlę się po cichu za swoje dłonie, aby wybaczono mi to,
co bezbronne.
przechodzą granice boskiego planu...
Nastrojowo wyszło i blisko czytelnika. Cóż więcej? No kurde.. jest wiersz i tyle.
Pozdrawiam.
Poza tym - równe masz te Kasandry, dobre są, ale jednak... jestem ciekawa już twoich nowych, innych tekstów.