ramię przy ramieniu
ale daleko
błądził pod inną bluzeczką
grzechem
było udawanie i brak światła
pod rzęsami
szarzał intensywnie
przywołując uśmiech i głos
męczył
graniem na zwłokę
chował igły w stogu dni
ciągnął za uszy miesiące
mógłby tak jeszcze na przemian
tęsknić w innych ramionach
uwalniać niestałość porywów
bez serca
przypadki chodzą po ludziach
z góry do dołu potrafią na części rozebrać
w pobladłych ścianach
od spadku glukozy kąt padania sylab jest płaski
zamknął pole bitwy z myślami
- "błądził pod inną bluzeczką
grzechem" - jak dla mnie... troszkę tautologiczne.
- Poza tym jest ok... mam tylko jedną uwagę. Masz taki styl, że tniesz myśli, nie mówisz zbyt dużo, a kiedy mówisz - mówisz enigmatycznie. Nie sprzeciwiam się, bo ma to swój urok... wiele uroku, jeśli zrobione jest solidnie. Zarzucę jednak temu tekstowi fakt mieszania stylów "narracji". Lecisz mocno swoim solidnym stylem, a potem, bach! "w tym rzecz że przypadki chodzą po ludziach"... zaczynamy zbliżać się do czytelnika, podając mu tekst jak na tacy. Ok, chwała, można oddać troszkę inicjatywy ("W tym rzecz, że..." - Boże, jakież to herbertowe :) ), ale wtedy, kiedy tekst tego wymaga. Czy tu tak się dzieje? Nie sądzę. Wiem, że przemyślisz moje uwagi. A wiersz... solidny i ciekawy :)
Grzech bym zostawiła, bo dwuznaczny..., i przerzutnią jest - grzechem było udawanie...
Twoje uwagi bardzo sobie cenię i dziękuję za nie:))
A ostatnie Twoje zdanie w komentarzu sprawiło radość i podbudowalo mnie :)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Dziękuję.