Chciałbym prosić panią do tańca, aby pląsać w parku pośród prześwitów
Alinie
mrużysz oczy pod ostrym słońcem południa
światło niemiłosiernie prześwietla skronie
kryjesz się pod baldachimem zielonych latawców
więzionych na gałęziach akacji kwiaty w pąkach
na chwilę przed otwarciem aromatycznej narkozy
smakujesz czas wolno przelatujący przez palce
Odrą płynie wycieczkowy statek z turystami na górnym pokładzie
w oddali ktoś nuci znany kawałek pomarańcze i mandarynki
i choć nie jest to Costa del Sol i widok pląsającego słońca
łapiesz na licznych zgarbieniach rzeki to czujesz ten klimat
wolności miasta z przejściem na drugą stronę
Na chwilę stajesz się Bogiem – zdejmujesz z ludzi opium wojny
Słonecznie :)
Ukłony