Do Pani La Sallet
Wychodząc z pustego domu,
Szukam ciepłej doliny,
Aby położyć się na trawie,
Ułożyć wiersze dla Pana.
Myśląc o Tobie na skaju ,
Na skraju tej rzeki,
Która pobożność tutejsza,
Zwykła zwać świętą…
Jestem i słucham,
Jak pusty bukłak,
Gotowy do stołu…
Nazywam rzeczy po imieniu,
Bądź w imieniu własnym,
Nazywam je miarą poznania,
Którą pobożność tutejsza,
Zwykła zwać świętą.
Tak na skaju mon Pari,
I sekundę drogi stad do raju,
Jest mała rzeczka,
Którą we zwyczaju,
Pobożność tutejsza,
Zwykła zwać świętą…
Tu w La Salette,
Gdzie stało się święto.