o facetach co obrączki właśnie zdjęli
i na wolność – im się zdaje – wypłynęli
stare żony zostawiając w świecie gdzieś
jest i myśl moja poranna i ten wiersz
względem takich co od dziś im nie podskoczy
bo przydrożnym kilku dziwkom patrzą w oczy
i nie lubią gdy im dzieci wypominać
teraz będzie w kilku rymach lekka drwina –
Walduś, Zbycho i sprzedawca w małym sklepie
myślą pewnie że bezżennie będzie lepiej
prawda jednak dość brutalna się okaże –
byle tylko nie przyspieszać biegu zdarzeń:
parę zdrad na nowej drodze ich porazi
kondycyjnie nie sprostają pannie Kazi
miast trąb chwały Hemingwaya zabrzmi dzwon –
opuszczają jak niepyszni samczy ton
tu refleksja się nawinie pewnie krótka
a tuż po nich z kolegami szybka wódka
ze skłonnością do ironii – tej w potrzebie –
się oglądać raptem zaczną w dal za siebie:
wnet zmieniają wypowiedzi ostry ton
choćby w myślach gładząc skronie siwych żon