ręce już mi nie drżą choć spijam kawę litrami
nie liczę cukru, nie wydaję pieniędzy
jeść właściwie też bym nie musiała
ale z łakomstwa kupuję bułkę z żurawiną w obleganej piekarni
chciałabym ci o niej opowiedzieć już w momencie jedzenia
siedząc na przystanku
w tramwajach, pociągach i autobusach
nie dzielę słów
nie literuję
nie sprawdzam rozkładów jazdy
niczego nie muszę już sprawdzać.
i słów nie cedzę jak dawniej
nie rusza mnie żadne brudne spojrzenie
szturchnięcia miastowych zwierząt ani nieznajomość funkcji słuchawek
we wszystkim jesteś ze mną
mamy wspólne powietrze
ciepłą kołdrę i noc, ciągle jeszcze noc
do wyjścia kilka godzin
podobno są przestrzenie miedzy nami
urojone, ujarane me kochanie
przestrzenie pokonam 25 tramwajem
mieszkam między miastami w pociągach do twoich dobrych oczu
w sumie się podobuje