jednak dla mnie obramowujesz banałem południe i zachód
rozmiar myśli na słońcu wieszając na ścianie
cień który wypomina powietrze i światło
gdy sprawdasz ile zostaje po tobie w obcasie
a szczęście na chybił trafił celuje do sekund
zakrywałaś horyzont wyświechtanym słowem
własną miłość zawdzięczasz leśnym barbarzyńcom
knajpom i doskonałości zarastającej podbródek
i wcale nie przeszkadza przekonanie głupców
że od jutra zegarki będą zapuszczać brodę
a czas tylko jest nowym goleniem zarostu
dlatego między sobą zbudujemy przyszłość
dom o ścianach z powietrza lub nawet na wietrze