pięć minut przed naszą erą przynoszę do ciebie
piekło. wspólne odkąd wywlekamy na światło
nocnych lamp zasuszone ćmy zza szklanych gablot.
dajesz się nabrać na niewyszukane słowa. sztuczki.
z bakelitu kwiaty i płonące w wybitych oknach
spojrzenia wypłowiałych kotów. kraina zimna i ciepła.
ogród w którym wykopaliśmy wspólnymi siłami studnię
by topić w niej dni w ślad za naszym potomstwem. ciężkie
buty uniemożliwiają kroki. ciężkie kroki zapowiadają
larum.
* "wszystkie zasuszone ćmy zza szklanych gablot" - trochę dużo określników (jak mam tak dużo słów do wypowiedzenia to zawsze mam wrażenie jakby mi ktoś tonę płatków owsianych zapakował do buzi i muszę to wszystko językiem przemielić), a bez wszystkich nie mogłoby być? aczkolwiek jak czytam, to najbardziej brzmi mi z samym: ćmy zza szklanych gablot. Wiem, że wtedy rozmywa się się pewność co do ich śmierci, ale rozmycie nocą, przy świetle tylko nocnych lamp ma sens.
*podobnie mamy w drugiej strofoidzie przy: "z bakelitu nierozpuszczalne kwiaty i płonące w wybitych oknach / spojrzenia wypłowiałych kotów." - nie wystarczy z czego te kwiaty są? Nie wiem czy bakelit jest nierozpuszczalny, ale wiem, że to coś sztucznego, więc ze wcześniejszymi sztuczkami i tak się połączy. Pokombinowałabym trochę, np. w wybitych oknach bakelitowe kwiaty i płonące spojrzenia / wypłowiałych kotów.
No i w ogóle to cześć, Jacek :)
masz racje Hayde co do "wszystkich", zasuszenie jednak zostaje. Nierozpuszczalnosc tez wydala mi sie zbedna, wiec dokonalem obu ciec aby zrobilo sie przejrzyscie.
Wnosze, ze whitehair nie bedzie mi miala za zle. :)