w takie dni nie czuję się biedny
czuję się jak nędzarz na skraju
chce mi się pić
i zachlać na śmierć
spakować to co zostało
w jeden wielki mandżur
poprowadzić swój wiersz
w jakieś zajebiste zakończenie
lub położyć się na torach
pierwszego pociągu do nieba
otworzyć okno na ostatni rozdział
lecz siadam za stołem z ludźmi
którzy nie przeczytali żadnego wiersza
dla których jestem oderwaną zawleczką
granatu który zaraz wybuchnie
w antrakcie spektaklu
może kiedyś tego gówna im oszczedzę
skupiając się na podziwianiu ust
które jutro bedą krzyczeć
ukrzyżuj go
do wieczora umyję ręce
ubłocone miłością
po premierze
uszczypnę się w rękę
na widok rudego
w barze
zapoluję na foki
wystrzelę spermą
na wiwat
trzy godziny szczęścia
Jarosław Baprawski
Jarosław Baprawski
Wiersz
·
8 czerwca 2012
dla których jestem oderwaną zawleczką
granatu który zaraz wybuchnie
w antrakcie spektaklu
może kiedyś tego gówna im oszczedzę
skupiając się na podziwianiu ust
które jutro bedą krzyczeć
- ze dwa "które" można wykreślić.
w jakieś zajebiste zakończenie" co zrobić, jak człowiekowi chce się uśmiechnąć, gdy to czyta ;)
jedno powtórzenie których brzmi jeszcze zgrabne, to trzecie już mniej: "granatu który zaraz wybuchnie" - można by tu podmienić myślnikiem, a tu: "które jutro bedą krzyczeć" w ogóle się pozbyć (ogonek zjedzony *będą)
Zgrabnie napisany tekst. Niby proza życia, a jednak kawał dobrego wiersza :)
Pozdrawiam