przestrzeń za długo się zbiera
by być językiem migowym
dla pozornie odległych od siebie obiektów
rozmową lub tą która przedstawi ich sobie
pozbawiona wyborów niczym się nie zajmuje
i jak dotąd nie może mieć planów na podróż
nie wejdzie na jakikolwiek szczyt
bo gdy one zdobyły wreszcie same siebie
przestrzeń weszła przed nimi
siedząc ciągle na Alpach załamuje ręce
które sięgają Afryki - od dawna tam jest
nocuje na sawannie i na czarnej skórze
przestrzeń nie może być nigdzie w przestrzeni
w żadnej osobie kurzu i przedmiocie
gdziekowiek się poruszyć w pokoju
wyjść dokądś
bo nie stworzono dla niej jej samej i nawet
jakiejś banki by mogła zrobić krok do przodu
jest wieczną wygnanką choć zawsze i wszędzie
co więcej nigdy nie musi wybierać tułaczki
tyle w niej jest bezdroży a ona bez drogi
więzień samego siebie
i klatką która jednak też nie ma przestrzeni
chociaż ciągle się pręży
i sama sobie jest szczytem
przestrzeń też nie wie niczego o sobie
stąd gdy siedzę w fotelu lub śpię na kanapie
moje ciało zabiera jej rozmiar bez zwrotu
obiad w kuchni i kwazar skrzywiony jasnością
Paryż i Tokio są w tym samym miejscu
tyle że przestrzeń jest za grubą ścianą
dobry przykład: nic nie wiem o własnych sąsiadach
bo sąsiednie mieszkanie prędzej jest na Marsie
ona jest bardzo niewygodna
chociaż z jej perspektywy nawet się wydaje
że pan z Tokio i jakiś mieszkaniec z Paryża
patrzą na siebie twarzą w twarz
i jeśli to niewiarygodne nawet w cztery oczy
Przy twoich tekstach niestety coraz pewniej wrasta we mnie myśl, że gwałcisz słowo i to bez specjalnego pożądania. Ot, tak. Byle wyprodukować jak najwięcej. I jak z każdą masówką, jeden tekst od drugiego niewiele się różni. Są niedopracowane, a przy trzecim już wiadomo, czego można się spodziewać w kolejnym. No to po co czytać dalej.