w zaplątaniu uczuć i stanów świadomości
między tym co trwa jeszcze
a tym co jest znowu
nie ma w ogóle mowy o czasie
jak u górników zasypanych w kopalni
i odratowanych –
subiektywnie spędzili na dole ledwie dwa dni
a obiektywnie całe osiem –
dzień istnieje jeden dzień
a godzina godzinę
ale tylko w konfrontacji z zewnętrznością
z obserwacją zegarka, kalendarza, słońca wschodów
nie tak jak we śnie
tu czas zwalnia i przyspiesza dowolnie
z beztroską i bezczelnością przypisywaną człowiekowi
- jeśli w ogóle wolno tak powiedzieć?-
także problem czy hermetycznie zamknięta konserwa
stoi na półce ponad czasem
jest dylematem filozofów –
poetów zajmuje jedynie w przypływie zarozumiałości
bo jaki na przykład jest czas wiersza
i wszystkiego tego co zapisane? –
jak powiedzmy złudzenia zmysłowe
bądź umysłowe majaki
takie tam kroczki sekundnika
drepczące bez znaczenia –
teraźniejszość dzisiejsza
z wczorajszą i przedwczorajszą zmieszane