zakochany był
aż do śmieszności
sięgającej górnej krawędzi uszu
a z czasem i głowy czubka
w Nefretete – egzotycznej księżniczce
z palcami żółtymi od nikotyny
ale za to ubranej w elegancką męską marynarkę
i nienagannie zaprasowane spodnie
podobnie jak inni mężczyźni
nie miał u niej szans –
przynajmniej w konfrontacji z bałkańską Cyganką
Panią X., Y., a może Z.
przechodzenie obok Niej codziennie
i to przez dłużej niż pół roku
było dla niego emocjonujące
i dręczące zarazem
prawie tak samo
jak spotkania na schodach z Murzynem z Jej świty
którego rola u Jej boku
nie była dlań jednoznaczna
i tak aż do odjazdu –
z głową i spojrzeniem czarnych zadurzonych oczu w dół
bez jakichkolwiek wyjaśnień –
prosto z mostu – skacząc bez asekuracji