wyczytuję w oczach zapewnienie
weź mnie rozerwij na piekło
zdemoluj resztki z kamieni
w dzikości natury
postaw szalunki
wynosząc mnie nagą
na szczyty wierszy
o udręce
w tym kurwa
życiu przeklętym
tych pocałunkach
które poronią obietnicę
w te noce
gdy będę tęsknić
za włóczęgą
nasłynniejszy gondolier pod słońcem
rozpierdoli nam wenecję razem z rzymem
będziemy pić martini
pierdolić poetycką biedę
wyczekując wybuchów
rozpuścimy w ustach oliwki
kostki lodu spłyną na piasek
z ostatnią krwią gladiatorów
unurzamy nagie miecze
w krzyku niemowląt
rozbici na atomy