słowo “miłość” skojarzyło się akurat z cielesnością
i dlatego zabrzmiało trochę jak dysonans
w ustach ascetycznego religijnego filozofa
było tak zapewne przez obecność pięknej kobiety
w towarzystwie której nie myślano o człowieczeństwie
w każdym razie nie abstrakcyjnie o jako takim
bo wszystkim – zwłaszcza mężczyznom –
(nie wyłączając filozofa)
poręczniej kochać konkret niż niż bezosobową ludzkość
przecież bytu abstrakcyjnego
choćby przez jego wieloelementowość –
nie da się zauroczyć zapachem jaśminu
i na tym chyba polega względność pojęć
w obliczu okoliczności