może czerwone

kresowiak

 

iskrami kłów ostrzył sen mój wilk stojąc u drzwi

i z kształtów noc wyciosał, z papierowej krwi

wycinał brzytwą ludzi, o bruk księżycowy

rozłupywał ich słowa kalekie jak skowyt

 

przechadzał się przeze mnie mój wilk tętnicami

utleniał się do myśli, grzązł pod powiekami

przygryzał sine palce, porastał szczeciną

w arteriach tętnił dziko, oswajał się, ślinił

 

wpełzały ścięgna roślin w niedorosłe ciało

mój wilk przemieniał wino na krew doskonałą

rysował nagie miasto, rozszerzał źrenice

wyrzynał noc na plecach bliznami ulicy

 

na wznak rozkładał szkielet, zapętlał rękami

rozpływał się do rdzenia, wiązał kolanami,

potem stała się jasność, mój wilk niespokojny

odszedł szybko by odejść daleko i wolno

kresowiak
kresowiak
Wiersz · 11 lipca 2012
anonim
  • smykusmyk
    Ależ tytuł! Że też nigdy na to nie wpadłam :)

    · Zgłoś · 12 lat
  • Justyna D. Barańska
    O tak, tytuł smakowity, ale jednak... niepokoi mnie sam tekst pod względem szyku "zdań", wstawiania zapychaczy. Cały czas myślę, że trzeba by go odchwaścić.

    · Zgłoś · 12 lat
  • kresowiak
    Dziękuję za wskazówkę, rzeczywiście tekst jest zatłoczony, to jeden z kawałków w ramach warsztatu, więc nauczę się czegoś na podstawie tego błędu i następnym razem popełnię go trochę inaczej. :)

    · Zgłoś · 12 lat